środa, 23 stycznia 2013

Oriflame Beauty, Maxi Lash Mascara

Hej Dziewczyny!
Dzisiaj kolejna maskara, maskara masakra. Inaczej jej nazwać nie można!

Tusz na miarę XXI wieku: rewolucyjny 2-funkcyjny aplikator w formie grzebienia i wyjątkowa formuła zapewniają oszałamiające rzęsy w intensywnym kolorze. 16X większa objętość. Wzbogacony naturalnym woskiem pszczelim i pantenolem wzmacniającym rzęsy. 
To by było na tyle od producenta :)




A co ja mogę powiedzieć o tym tuszu?

Tusz odstałam w prezencie. Po otwarci bardzo się zdziwiłam ponieważ jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką szczoteczką-grzebieniem. Pomyślałam coś nowego, fajna sprawa i na tym się skończyło :(
Tusz ma więcej minusów niż plusów w/g mnie.

Minusy:
  • straszne skleja rzęsy, chociaż może ja nie potrafię się tym tuszem obsługiwać, nie wiem w czym tkwi problem
  • jest bardzo wodnisty, po aplikacji tuszu rzęsy są strasznie mokre i chyba dlatego się sklejają
  • po paru godzinach kruszy się 
  • słabo pogrubia
  • długo schnie więc trzeba uważać aby się nie pobrudzić 



Plusy:
  • kolor jest bardzo intensywny i czarny
  • dzięki grzebykowi można wyczesać rzęsy 
 

Dałam tuszowi parę szans, lecz niestety za każdym razem byłam zawiedziona efektami :( Wydaje mi się że trzeba rzęsy wytuszować raz i starczy bo jeżeli będziemy kilkakrotnie przejeżdżać po rzęsach grzebykiem to wtedy rzęsy się skleją. 
No cóż tusz wylądował w koszu :(

Miałyście kiedyś ten tusz?
Byłyście zadowolone, umiałyście się nim posługiwać ?
pa Malina xxx

22 komentarze:

  1. Ja chyba nie miałam nic z Oriflame :) Ale szczoteczka rzeczywiście dziwna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam nigdy tuszu z Oriflame , wiem że kiedyś byl taki w fioletowym opakowaniu i bardzo sobie dziewczyny go chwaliły;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem o jaką Ci chodzi ale ja kiedyś miałam maskarę z Oriflame z serii GG i byłam bardzo zadowolona:)w złotym opakowaniu :)

      Usuń
  3. Póki co miałam tylko jeden tusz z Oriflame, ale jestem nim zachwycona! Tego już na pewno nie kupię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam jeden sprawdzony tusz (właściwie dwa) i od lat ich nie zmieniam. Czasem wypróbuję jakiś nowy, a później pokornie wracam do swoich Glam'Eyes od Rimmela. Jestem bardzo wymagająca, jeśli chodzi akurat o tusze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oo dobrze wiedzieć że taki dobry ten Glam'Eyes od Rimmela:)

      Usuń
  5. Nie lubię takich szczoteczek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz mogę powiedzieć że też takich szczoteczek nie lubię :) he he

      Usuń
  6. Na szczęscie nie miałam tego tuszu. Ja ostatnio trafiam na same buble jeśli chodzi o mascary.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeżeli tusz się szybko kruszy to dla mnie juz jest skreślony...nie cierpię tego wr :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie miałam tuszu z oriflame,ale tego będę unikać :))

    OdpowiedzUsuń
  9. sto lat nic nie miałam z oriflame. szczoteczka wygląda zachęcająco, szkoda że jest do niczego

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj boję się takich szczoteczek:) Ja najbardziej lubię klasyczne włochate:)

    OdpowiedzUsuń
  11. hmmmm ale szczoteczkę ma całkiem niezłą.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie miałam do czynienia z tą firmą ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ja mialam tylko jeden tusz z Ori - wonder lash. nie bylam zadowolona za bardzo, mam krotkie rzesy i sie nie sprawdzal.

    OdpowiedzUsuń
  14. tej maskary akurat nie miałam,ale jakiś czas temu wykończyłam taką czarną z Oriflame, nie pamiętam co to była za maskara, ale byłam zadowolona i na internecie też miała dobre opinie. Kupiłam ją w promocji, skusiła mnie też silikonowa szczoteczka, która teraz służy mi do nakładania na brwi olejku rycynowego :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję Wam za każdy komentarz.
Z pewnością odpowiem na każde pytanie zadane pod postem, także zapraszam do śledzenia wpisów i regularnego odwiedzania mojego bloga.
Odwiedzam również każdego z komentujących, więc nie musisz reklamować mi swojego bloga.